28 Dec

     Pochylił głowę, uważnie obserwując okolice mojego serca, i mruknął do siebie:

     — Nic dziwnego, że nigdy nie poczułem, jak trafiam w macicę, skoro…

     Szybko uwolniłem się z jego uścisku i stanąłem w drzwiach.

     — Lu Ci, nic już nas nie łączy.

     Wyraz jego twarzy uległ zmianie. Wyglądał, jakby chciał mnie natychmiast pożreć.

     — Kto tak powiedział?

     Uśmiechnąłem się szyderczo.

     — Teraz jestem betą, a ty, alfa, nadal chcesz ze mną być? Poza tym nie było mnie przez trzy lata. Twoja rodzina jest dostatecznie potężna, by znaleźć taką przeciętną betę jak ja.

     Te słowa tylko pogorszyły sprawę. Mina Lu Ciego stała się jeszcze bardziej przerażająca — na tyle, że bałem się na niego spojrzeć. Serce waliło mi w piersi, a pot spływał po skroni, zmierzając do brody i powoli skapując z niej na podłogę.

     Wiedziałem, że sprowokowałem Lu Ciego, ale nie miałem innego wyjścia. Atmosfera się zagęściła, a on zaśmiał się gorzko. Był alfą, więc miał sporo siły w ramionach.

     Przyciągnął mnie do siebie, powstrzymując moje wszystkie odruchy wyrwania się. Jego usta ponownie się do mnie zbliżyły. Ciepły oddech wydychany na moją skórę sprawił, że zadrżałem.

     — Qiu Shui, kto, do cholery, zostawił mi liścik z pogróżkami, zanim uciekł? Kto, do cholery, założył się ze mną, że po trzech latach braku kontaktu, jeśli mu się uda, to zgodzi się na moją propozycję? A teraz wykorzystujesz to, że jesteś betą, przeciwko mnie, tak?

     Jego dłonie mocno objęły moją smukłą talię, a znajomy dotyk sprawił, że umysł mi się zaćmił.

     Nie odważyłem się nic powiedzieć.

     Lu Ci kontynuował, gryząc mnie i zgrzytając zębami:

     — Qiu Shui, nieważne, czy jesteś betą, omegą, a nawet alfą. Ja, Lu Ci, nigdy cię nie zostawię. Lepiej bądź mi posłuszny, inaczej oszaleję.

     To była groźba.

     Jego feromony zmieniały się w zależności od emocji, stopniowo wypełniając całą sypialnię, ale ich nie czułem. Jako beta mogłem jedynie obserwować jego nastrój.

     Po chwili ciszy oparł się o mnie.

     — Dlaczego? — Jego głos był cichy i przepełniony smutkiem. — Dlaczego nie czujesz moich feromonów?


●●●●●


     Dzień po zagrożeniu mi, Lu Ci wysłał mnie do pracy. Zanim się rozstaliśmy, ostrożnie poprawił mi ubranie, a jego wzrok skupił się na okolicach mojej szyi.

     — Na razie cię puszczam, żebyś to przemyślał. Albo zgodzisz się ze mną być, albo cię uwiężę. Masz tylko te dwie opcje. — Po tych słowach, jakby obawiając się mojej odpowiedzi, szybko odszedł.

     Uśmiechnąłem się. Nawet po trzech latach Lu Ci dalej był tą samą ostrożną i nieśmiałą osobą. Zbierając myśli, odwróciłem się i zobaczyłem szefa stojącego przy wejściu do mojego biura. Wydawał się zaniepokojony i patrzył na mnie ze współczuciem.

     — Czy pan Lu coś ci zrobił? Kiedy podniósł wtedy rękę, myślałem, że cię udusi.

     To było dość przesadzone rozumowanie.

     — Dlaczego pan myśli, że Ci mógłby mnie skrzywdzić? Przecież my…

     Szef szybko zakrył mi usta.

     — Uważaj, ściany mają uszy! Jeśli ktoś usłyszy, że zwracasz się do niego po imieniu, możemy stracić tę współpracę!

     — Współpracę?

     Spędziłem u Lu Ciego tylko jeden dzień, więc czy mogło wydarzyć się coś, o czym nie wiedziałem?

     Widząc moją zaskoczoną minę, szef nie mógł się zdecydować, czy chce okazać smutek, czy radość.

     — Pan Lu powiedział, że szukał takiego wydawnictwa jak nasze! Chce sprawdzić twoje umiejętności w przeprowadzaniu wywiadów. Przez następny miesiąc będziesz musiał codziennie za nim chodzić, śledząc jego harmonogram — wyszeptał.

     — Co…?

     — Pan Lu chce napisać autobiografię! I poprosił, żebyś to ty został redaktorem naczelnym! — Westchnął. — Myślę, że to tylko wymówka, żeby utrudnić ci życie!

     Właśnie tak.

     Uniosłem głowę i poprawiłem ubranie. Nic dziwnego, że Lu Ci wypuścił mnie z mieszkania. Już wszystko sobie zaplanował.

     Obawiam się, że ta autobiografia jest tylko pretekstem, by mnie odzyskać. Zakochany głupiec pozostanie zakochanym głupcem, i będzie robić wszystko w ten swój przeuroczy sposób.

     Ale mój szef nie rozumiał, w co pogrywałem z Lu Cim. Widząc mój uśmiech, założył, że nie wiem, jakie piekło zgotuje mi Lu Ci, i traktuję to tylko jako szansę na awans.

     — Bez względu na to, jak będzie starał się utrudnić ci życie, po prostu to znieś — doradził mi. — Utrata pracy to jedno, ale zrobienie sobie z Lu Ciego wroga to co innego…

     Z uśmiechem pokiwałem głową, a zadowolony szef przelał mi dużą sumę na konto ze słowami:

     — Potraktuj to jako rekompensatę od firmy. Użyj ich, żeby dobrze wykonać swoją pracę.

     Nie powiedział nic więcej, bo nagle naszą rozmowę przerwała potężna dawka feromonów. Lu Ci wszedł w nowym garniturze. Gdy do nas podszedł, wyglądał nienagannie. Najpierw zrobił krok w lewo, zwiększając dystans między mną a szefem, potem zaś poszedł w prawo, stając blisko mnie.

     Spojrzał na mojego szefa i lekko się uśmiechnął.

     — Dzień dobry. — Następnie, śledzony przez zaniepokojony wzrok szefa, wziął mnie za rękę. — Redaktorze Xiao Qiu, dawno się nie widzieliśmy. Mam nadzieję, że u pana wszystko dobrze.

     Uśmiechaliśmy się do siebie uprzejmie, żaden z nas nie miał zamiaru puścić ręki tego drugiego. Ściskaliśmy się coraz mocniej. Bojąc się, że ktoś może to zauważyć, szybko odwróciłem wzrok i wykorzystałem okazję, by posłać mu szybkie, gniewne spojrzenie.

     Lu Ci odpowiedział mi tym samym i delikatnie pogładził grzbiet mojej dłoni, zanim niechętnie ją puścił. Myślałem, że na tym się to skończy, ale gdy zacząłem odchodzić, po chwili usłyszałem, jak żartuje:

     — Redaktor Xiao Qiu jest tak przystojny, że ma pewnie sporo wielbicielek, prawda?

     Zatrzymałem się wpół kroku i zachwiałem się, prawie przewracając. Obejrzałem się przez ramię, patrząc na uśmiechającego się figlarnie Lu Ciego. Jego wzrok przesuwał się to na mnie, na to na stojących nieopodal kolegów, głównie tych przystojniejszych.

     Poczułem się bezsilny. Ta alfa obawiała się, że znalazłem sobie za jej plecami kogoś innego.

     Jego uczucie było szczere. Lu Ci naprawdę był zakochanym głupcem, który nigdy nie oceniał mojej atrakcyjności przez pryzmat feromonów.

Comments
* The email will not be published on the website.
I BUILT MY SITE FOR FREE USING